Niewielki pagórek

Wstała z ziemi.
- To ja was zostawię.
Otrzepała się ze śniegu.

Dotknęła lekko jego policzka jakby chciała sprawdzić czy jest naprawdę. Uśmiechnęla się lekko. - Tęskniłam wiesz.? Tak strasznie.. - szepneła i przytuliła się do niego mocno.

Objął ją i przytulił, przeczesując palcami jej włosy.

Zamyśliła się, a po chwili zapytała:
- A czy Ty aby przypadkiem nie jesteś z Duke'm?
Spojrzała na dziewczynę.

(nie wiem jak to się pisze :P)

Oczy jej się zaszkliły ze szczęścia. - Nie no co Ty. - powiedziała do dziewczyny. - wesołych świąt kochanie. - zwróciła się do Erica uśmiechając się. Spojrzała ma głęboko w oczy.

-Jakim Duke'm? - zmarszczył brwi, patrząc to na Kate, to na Shante.

Przewróciła teatralnie oczami. Schowała dłonie do kieszeni, po czym spojrzała na dziewczynę z pogardą. Zniknęła za drzewami, bez słowa.

- Koleś który zrobił mi to. - odgarnęła włosy i pokazała mu bliznę na głowie. - Zreszta niewazne. - powiedziała.

Jego mina nadal nie uległa zmianie. Spojrzał za Shante, chciał wiedzieć o co chodziło.

Złapała Erica za rękę. W jej oczach malował się wielki ból. - Przepraszam... - powiedziała cicho.

-Za co? - syknął, jednak nie zabierając ręki.

- Ja... było mi strasznie cięzko. Nie mam tu nikogo. Ty byleś daleko.. tak długo nie pisałeś... całowałam się z nim z 4 razy... pogubiłam się w tym wszystkim. potrzebowałam troche ciepła... ale otrząsnęłam się.. zrozumiałam co zrobiłam.. ja tylko Ciebie kocham... tak bardzo przepraszam. - szepnęła, a po jej policzkach płynęły łzy. Czuła jak jej serce rozrywa ból. Nie fizyczny, a psychiczny.

z/w

-Gdzie znajdę tego Duke'a? - wycedził przez zęby.

Przyszła z powrotem.

- Wyjechał... - powiedziała cicho. - Eric.. kocham Cię.. tak bardzo przepraszam... Wybaczysz mi.? - spytała płacząc. wyciągnęła ręcę aby go objąc ale nie była pewna czy może to zrobić.

Spadam. pa:* Moze wpadne pote,

Oparła się o drzewo, skrzyżowała ręce na piersi, po czym zapatrzyła się na jakże 'ciekawe przedstawienie'. Po chwili poszła.

-Wzruszające - prychnął po czym oddalił się szybkim krokiem.

Ukryła twarz w dłoniach. - Szmata. - powiedziała do samej siebie. i pobiegła przed siebie.

Przyszła. Niechcący zahaczyła nogą o pień i wywaliła się. Jednak leżała na ziemi, nie wstając. Bardzo bolała ją głowa-skutki picia alkoholu.

Przechodziła tędy. Zauważyła leżącą na ziemi dziewczynę. Podeszła bliżej i lekko ją szturchając spytała:
- żyjesz?

Shan spojrzała kątem oka na dziewczynę.
- Jak widać.
Mruknęła.

- Szkoda - westchnęła patrząc na nią z góry. - musi być ci tutaj wygodnie

Zmarszczyła brwi.
- Ależ nie wiesz jak bardzo wygodnie.
Prychnęła. Nie potrzebowała od niej jakiejkolwiek pomocy.

- Nie wątpię - mruknęła omijając ją. Chciała być miła, ale jakoś jej niespecjalnie to wychodziło. Poszła gdzieś.